piątek, 18 stycznia 2013

Święta, święta i jak to było...

Znów życie nabrało tempa i dużo się dzieje.
Święta tak długo wyczekiwane nie do końca nam się udały. Niestety Wojtka dopadła infekcja i do wigilijnego stołu nie udało nam się zasiąść w pełnym składzie. "Zainfekowany" osobnik został wyizolowany. Metoda okazała się na szczęście na tyle skuteczna, że nikt się nie zaraził. Udało nam się za to spokojnie, rodzinnie posiedzieć i odpocząć.
Antoś był rozpieszczany, zabawiany i czuł się oczywiście jak "ryba w wodzie". Ale to mu się należało, prawda?!
W związku z faktem, iż Antek był baarrrdzzo grzeczny Mikołaj o nim nie zapomniał i przyniósł wspaniałe prezenty. Wszystkie musiały zostać rozpakowane i wypróbowane :)
Teraz już nie ma czasu na nude :)

Ostatni dzień roku był bardzo optymistyczny i naładował nas pozytywną energią. Antoś z każdym dniem coraz bardziej nas zaskakuje :) To niesamowity widok. Jeszcze pół roku temu wypicie 50 ml mleka było dla Antka wielkim wysiłkiem a teraz raczkuje jak szalony i usilnie próbuje samodzielnie wstawać. I to wszystko zaledwie 6 miesięcy od drugiej operacji.

Dokonaliśmy oczywiście "historycznych" pomiarów: Waga przekroczyła próg 7 kg i wskazała 7090g (+ 5160g), wzrost 74 cm (+29cm) :) 

31 grudnia 2012 roku podsumowaliśmy mijający rok.
Był to rok pełen bardzo trudnych chwil, nieprzespanych nocy ale również radosnych i pięknych momentów, których nigdy nie zapomnimy...



1 komentarz:

  1. Uzupełniając informacje od mojej żoneczki :-) - Antek na szczęście przejął większość pozytywnych cech po mamie, w tym - nadmierną aktywność fizyczną, że tak to dyplomatycznie ujmę :-). Dość często jest także uparty (to jedyne akurat przejął po "chorowitym" tacie). Czasami jest to mieszanka wybuchowa hehe... Pozdrowienia dla wszystkich przyjaciół Antkowego bloga! Wojtek...

    OdpowiedzUsuń